W maju br. produkcja sprzedana przemysłu była niższa o 3,2% w porównaniu z majem ub. roku, natomiast w stosunku do kwietnia br. wzrosła o 4,4% – podał GUS.
Przemysł na minusie, ale mniejszym niż jeszcze miesiąc wcześniej. Z punktu widzenia Rady Polityki Pieniężnej to całkiem niezłe dane, z punktu widzenia całej gospodarki też nie wydaje się, żeby można było mówić o jakiejś zapaści. Przede wszystkim trzeba mieć w pamięci rekordowe wyniki przemysłu w ostatnich dwóch latach. Znacznie powyżej wieloletniego trendu. Obecne odczyty sprowadzają wyniki do normalności, patrząc w długim terminie a nie tylko punktowo.
Zmniejsza się popyt konsumpcyjny, podąża za nim produkcja. Zmniejszają się nowe zamówienia i zapasy, co już sugerowały dane indeksu PMI z początku miesiąca. Relatywnie lepszy wynik zawdzięczamy nadal pozostającej na plusie branży odzieżowej i szeroko rozumianej motoryzacyjnej. Na drugiej stronie szali mamy produkcję wyrobów z drewna i cały szereg branż energochłonnych, ale też zależnych od towarów importowanych.
Pozytywnie na przemysł działa inflacja producencka. Ona nadal rośnie, ale nijak nie przypomina wzrostów sprzed kilku miesięcy przekraczających 25%. Tym razem ceny dla producentów wzrosły zaledwie o 3,1%. To poważny sygnał, że możemy oczekiwać głębszych spadków inflacji niż oczekiwania rynkowe.