Aktualności, Wieści z firm

Zawodowo kontroluje lewe L4. W grudniu jest wysyp. „Sprzątamy i gotujemy”

Polacy na L4 remontują mieszkania, jeżdżą na taksówkach, pracują na kuchni czy w ochronie. Po nielicznych zwolnieniach w listopadzie prawdziwy wysyp następuje w grudniu. — Najpierw zarabiamy na prezenty, a później bierzemy L4, by sprzątać, gotować i szykować święta — mówi Mikołaj Zając, prezes firmy Conperio, specjalizującej się w zarządzaniu absencjami w przedsiębiorstwach. W ubiegłym roku Conperio skontrolowało prawie tyle samo zwolnień lekarskich co ZUS.

Uzyskanie L4 bardzo ułatwiły teleporady.
Uzyskanie L4 bardzo ułatwiły teleporady. | Foto: Dragos Condrea / Getty Images

  • Problem nieuzasadnionych zwolnień dotyka przede wszystkim duże zakłady produkcyjne. Oszukuje nawet 20 proc. chorych
  • Systemy premiowe nie działają — dla wielu osób, po osiągnięciu pewnego progu zarobków, bardziej niż pieniądze liczy się czas wolny
  • Mikołaj Zając opracował aplikację, która pozwala szybko wyłapać pracowników nadużywających L4
  • Są grupy, których z zasady nie kontroluje: to kobiety w ciąży, osoby chorujące przewlekle i nieobecne na skutek hospitalizacji

Przebywający na zwolnieniu psychiatrycznym mieszkaniec Szczecina pracował w tym samym czasie jako kierowca taksówki. Chora śpiewaczka operowa dorabiała w weekendy, śpiewając arie. Pewna pani lepiła na L4 zarobkowo pierogi, a pan w trakcie długotrwałej choroby prowadził dyskotekę. Inny mężczyzna zatrudnił się jako ochroniarz, jeszcze inny prowadził na zwolnieniu giełdę samochodową, kolejny spawał tłumiki. Był mężczyzna, który przez 40 dni remontował kuchnię i taki, którego kontrolerzy zastali, gdy podkuwał kucyka.

— Pamiętam przypadek pracownika zatrudnionego w Holandii jako kierowca, który w Polsce prowadził plantację truskawek. A w Holandii pracodawca płaci zasiłek chorobowy przez dwa lata, dlatego „bycie chorym” bardzo się opłaca — zauważa w rozmowie z Business Insider Polska Mikołaj Zając, prezes firmy Conperio. — Osobiście spotkałem pracownika, który, kiedy przyszliśmy z kontrolą, kładł akurat tynki — dodaje przedsiębiorca.

W 2022 r. jego firma skontrolowała blisko 40 tys. zwolnień, niemal tyle samo, co ZUS, który zatrudnia 43 tys. osób. Między 2021 a 2022 r. liczba zwolnień lekarskich, z których skorzystali Polacy, wzrosła o 5 mln. Mikołaj Zając szacuje, że w tym roku przekroczy 30 mln. Jego główni klienci to duże zakłady produkcyjne. Według danych Conperio 20 proc. ich pracowników przebywających na L4 oszukuje pracodawców.

Strona, garnitur i ulotki

Mikołaj Zając ma licencjat z informatyki i magisterkę z zarządzania. Zaczynał w korporacji, gdzie doszedł do liderskiego stanowiska. — Pewnego dnia przyszedł do mnie pracownik i oznajmił, że trwają ważne rozgrywki, w związku z czym on planuje oglądać piłkę nożną i nie będzie go w pracy. Kiedy odpowiedziałem, że jest mi potrzebny, stwierdził, że jeśli nie dostanie urlopu, weźmie chorobowe. I faktycznie wziął — opowiada Zając. Oburzony młody kierownik poszedł do działu HR z pytaniem, co firma zamierza w tej sytuacji zrobić. Dowiedział się, że nic. Pracownik przecież wróci.

To był pierwszy impuls do założenia własnej działalności. Drugim okazały się rozmowy z ojcem, który prowadził trzy franczyzowe restauracje McDonald’s i miał wiele do powiedzenia na temat absencji pracowników. W 2008 r. powstało Conperio, ale jego początki nie zwiastowały dzisiejszego sukcesu.

To był pierwszy impuls do założenia własnej działalności. Drugim okazały się rozmowy z ojcem, który prowadził trzy franczyzowe restauracje McDonald’s i miał wiele do powiedzenia na temat absencji pracowników. W 2008 r. powstało Conperio, ale jego początki nie zwiastowały dzisiejszego sukcesu.

— Od 2015 r. spółkę współtworzę z żoną, która ma w niej 50 proc. udziałów. Wcześniej był nawet okres, że to ona mnie utrzymywała. Zawsze jednak wierzyła w to, co robię i wspierała w dążeniu do prowadzenia własnej firmy. Teraz jest jej niezwykle istotną połową. Ma znaczny wpływ na działalność i rozwój biznesu, będąc m.in. autorką pomysłu wprowadzenia i popularyzacji pojedynczych kontroli zwolnień chorobowych, dostępnych dla przedsiębiorców w zasadzie „od ręki” – mówi Mikołaj Zając.

Początkowo Mikołaj Zając jedynie weryfikował zasadność zwolnień pracowników, których wskazywali mu klienci. Wsiadał w swojego fiata pandę i jechał pod adres podany przez osobę pozostającą na L4. Z czasem, by zobiektywizować kryteria doboru pracowników i skutecznie wyłapywać tych, którzy faktycznie oszukują pracodawców, Conperio stworzyło aplikację do zarządzania absencjami w organizacjach.

Kogo odwiedzi kontroler

Algorytm przetwarza m.in. informacje o liczbie zwolnień, z jakich korzysta dana osoba, długości ich trwania i odstępie między kolejnymi L4. Istotny jest też wiek pracownika i nazwiska lekarzy, którzy wystawiają mu zwolnienia. Na podstawie tych i innych zmiennych przydzielana jest punktacja. Osoby o największej absencji „świecą się” w systemie na czerwono i to właśnie one mogą spodziewać się kontroli.

Conperio z zasady nie zajmuje się absencjami kobiet w ciąży, osób chorujących przewlekle czy tych, których nieobecność wynika z hospitalizacji. — Jeśli trafimy na taki przypadek, przekazujemy pracodawcy, że odstąpiliśmy od kontroli. Ostatnia rzecz, jakiej potrzebuje osoba np. lecząca się onkologicznie, to dodatkowy stres. Podobnie cieszymy się, że ludzie chcą mieć dzieci i nie interesuje nas, co kobiety w ciąży robią na zwolnieniu — zaznacza Mikołaj Zając.

— Nie oferujemy usług detektywistycznych. Nie czaimy się w krzakach, nie robimy zdjęć. Naszym celem nie jest udowadnianie nikomu na siłę, że oszukuje na zwolnieniu. Od początku chciałem rozwijać usługę dla korporacji. Współpracuję z dużymi podmiotami, które mają wysoką wrażliwość społeczną. Szukam osób, które z przebywania na zwolnieniu uczyniły sposób na zarobek i w ten sposób okradają pracodawców — podkreśla przedsiębiorca.

Każdy etap kontroli jest dokumentowany w powiązanej z systemami monitoringu GPS aplikacji nadzorującej pracę kontrolerów. Sami kontrolerzy posiadają natomiast wiedzę z zakresu HR i prawa pracy. Na miejscu przeprowadzają krótki anonimowy wywiad z zastanym pracownikiem. Informacje pozyskane w trakcie takich spotkań często służą dodatkowo ulepszeniu procesów w firmie. Pracownicy chętniej bowiem dzielą się swoimi rozterkami odnośnie funkcjonowania firmy anonimowo, osobom z zewnątrz, niż bezpośredniemu przełożonemu. Finalnie szczegółowy raport z kontroli trafia do pracodawcy.

Absencje są cykliczne. Najwięcej nieobecności jest w pierwszym i ostatnim kwartale roku, tradycyjnie sezonach chorobowych. Wiosną i latem zwolnień, przynajmniej co do zasady, powinno być mniej. — Pewnym rynkowym fenomenem jest spadek absencji chorobowych w listopadzie — zauważa Mikołaj Zając. — To czas, w którym zarabiamy na prezenty. Już w grudniu bierzemy L4, by sprzątać, gotować i szykować święta — dodaje.

Osoba, która choruje raz, dwa razy do roku i nie ma jej w pracy przez tydzień w sezonie chorobowym, jest poza podejrzeniem. Szczególnie kiedy na zwolnieniu ma tzw. jedynkę, czyli wskazanie, że powinna leżeć. Kontroli może się natomiast spodziewać pracownik, który jest na L4 — czy to na siebie, czy na dzieci, po raz 15. w ciągu roku.

W takiej sytuacji pracownicy Conperio jadą pod wskazany adres i sprawdzają, czy osoba chora przebywa na miejscu. Jeśli jest obecna i nie prowadzi prac remontowych, budowlanych i nic nie wskazuje na to, by była nietrzeźwa, tyle kontrolerom wystarczy. — Nie jesteśmy lekarzami, nie podejmujemy się oceny stanu zdrowia chorego na podstawie objawów — zaznacza Zając. — Jeśli jednak zastajemy pracownika umazanego farbą, z workiem cementu albo z kielnią w ręku, zakładamy, że podejmuje pracę. Wtedy spisujemy protokół i przekazujemy sprawę do wyjaśnienia pracodawcy, bo to on wyciąga konsekwencje — podkreśla przedsiębiorca.

Papierosy pierwszej potrzeby

Jakiej marki była łopata, którą pracownik odśnieżał podjazd? To pytanie, jakie zadała sędzia sądu pracy podczas jednej z rozpraw. Od tego czasu protokoły sporządzane przez Conperio są bardzo skrupulatne.

„Podjeżdżając pod dom nr XYZ i parkując obok ogrodzenia z siatki drucianej w kolorze pomarańczowym, zauważyłem pana XYZ, trzymającego w ręku łopatę takiej a takiej marki. Przegarniał liście dębu, ubrany w dresowe spodnie koloru czarnego, ubrudzone glebą i we flanelową koszulę z podwiniętymi rękawami” — mógłby brzmieć fragment notatki kontrolera.

Oczywiście pracownik może odmówić kontrolerom wstępu, rozmowy albo podpisania protokołu. Za każdym razem będzie jednak zmuszony wyjaśnić sprawę z pracodawcą, ryzykując wstrzymanie wypłaty zasiłku chorobowego.

Kiedy na zwolnieniu widnieje popularna dwójka, pole do interpretacji zachowań pracownika jest szerokie. Teoretycznie takie wskazanie oznacza, że chory może się przemieszczać w celu zaspokojenia podstawowych potrzeb bytowych. Do takich można zaliczyć zaprowadzenie dziecka do szkoły czy zrobienie zakupów. Jakich? To już kwestia dyskusyjna.

— Kiedyś pewien pan na usprawiedliwienie swojej nieobecności w domu przyniósł rachunek za paczkę papierosów. Pracodawca uznał, że ich zakup nie mieści się w definicji zaspokojenia podstawowych potrzeb. Pracownik poskarżył się więc do ZUS, ale ten przychylił się do interpretacji pracodawcy — opowiada Mikołaj Zając.

Problem z teleporadami

Klientami Conperio są przede wszystkim duże zakłady produkcyjne. Z danych, jakie przytacza Mikołaj Zając, wynika, że w przypadku wykwalifikowanych pracowników biurowych czy pracowników administracji liczba nieuzasadnionych absencji wynosi poniżej 1 proc. wszystkich zwolnień. — Wynika to z faktu, że ich praca posiada pewną ciągłość. Wiedzą doskonale, że jeśli nie będzie ich tydzień, po powrocie będą nie tylko zajmowali się bieżącymi obowiązkami, ale i nadganiali zaległości — zauważa przedsiębiorca.

Inaczej wygląda sytuacja pracowników produkcji. Tu praca nie może poczekać, więc po powrocie na ozdrowieńców nie czeka natłok obowiązków. Praca na produkcji jest powtarzalna, więc w grę nie wchodzi czynnik osobistych ambicji. Dodatkowo duży zakład daje poczucie anonimowości — sukces jest wspólny, ale porażka też.

Pracownicy często nie identyfikują się ze swoją rolą, zespołem, a przez to nie mają poczucia odpowiedzialności w stosunku do kolegów, na których spadną ich zadania. A ponieważ bezrobocie w kraju utrzymuje się na stałym, niskim poziomie (stopa bezrobocia za listopad to 5 proc.) i w zakładach ciągle brakuje rąk do pracy, nadużywanie L4 w praktyce nie niesie za sobą żadnych konsekwencji. Na rynku jest pełno przedsiębiorstw produkcyjnych, które oferują podobne stawki, więc zatrudnienie zawsze się znajdzie.

Problem nadużywania L4 to też kwestia dostępności zwolnień lekarskich. Od kiedy funkcjonują teleporady, zjawisko narasta. Mikołaj Zając zwraca też uwagę na fakt, że panuje społeczne przyzwolenie na nadużywanie zwolnień, a zakłady pracy tej kwestii nie podnoszą. — Na szkoleniach dla liderów tłumaczę, że mają prawo porozmawiać z pracownikiem, uświadomić mu, że jego postawa została zauważona i nie jest aprobowana — mówi prezes Conperio. Jest w końcu czwarty aspekt problemu — dość powszechne wśród managerów przekonanie, że absencją nie da się zarządzać.

Nie wszystko jest kwestią pieniędzy

W efekcie pracodawcy nierzadko muszą utrzymywać fikcyjny etat i zatrudnić drugą osobę, która będzie wykonywała obowiązki „chorego” pracownika. Odsetek nieuzasadnionych L4 w zakładach produkcyjnych Mikołaj Zając szacuje na 20 proc. Część pracodawców próbuje motywować zespoły finansowo. Prezes Conperio jest jednak zdania, że systemy premiowe nie działają.

— Moimi klientami są zarówno zakłady, które stosują się co do litery do zapisów Kodeksu pracy i nie robią nic więcej i takie, które oferują pracownikom produkcji pięć dodatkowych dni urlopu w roku, ekstra godzinę przerwy w ciągu dnia pracy, wynagrodzenie wyższe niż rynkowe i premie. I nawet w takich firmach pracownicy uciekają na zwolnienia. To nie jest kwestia motywacji finansowej — zauważa Zając.

Jak przekonuje przedsiębiorca, wielu pracowników, po zaspokojeniu pewnego progu oczekiwań finansowych, bardziej ceni sobie czas wolny i spokój, jakie mogą uzyskać, niż dodatkowe pieniądze. Co więcej, jeśli zakład wypłaca premie i nadgodziny, mniejszą liczbą godzin pracy można łatwo wypracować sobie oczekiwany poziom wypłaty. Dlatego droga do niskiej absencji nie wiedzie przez finanse. By zmotywować pracowników, należy dostrzec ich indywidualny wysiłek. Poczucie wpływu i odpowiedzialności, możliwość identyfikacji z produktem i duch pracy zespołowej — to przepis na to, by ludziom chciało się pracować.

— Nawet jeśli pracownik zawija krówki w papierki, jego imię powinno błysnąć. Powinien wiedzieć, że tysiąc jego krówek pojechało do Dubaju, że jest osobą, która zawija najszybciej z całej zmiany albo że cały jego zespół zawinął łącznie już milion cukierków. Wprowadzenie elementu rywalizacji, gry, systemu osiągnięć to sposób na zmotywowanie pracowników — przekonuje Mikołaj Zając.

Drugi pomysł, jaki podsuwa, to pokazanie pracownikom, jak ich wysiłki przekładają się na zarobki. Przytacza przykład zakładu produkcyjnego, który powiesił telewizor informujący, jakie kwoty wypracowała każda zmiana. Każda kolejna czuła się zmotywowana, by ten wskaźnik co najmniej utrzymać. Pracownicy wiedzieli, że dobry wynik przełoży się na ich premie. W efekcie zwiększyło się zaangażowanie w pracę, a liczba nieobecności spadła.

Autor: Anna Anagnostopulu, dziennikarka Business Insider Polska