Pracodawcy, w rozpoczynających się dzisiaj w Radzie Dialogu Społecznego negocjacjach dotyczących płacy minimalnej w 2024 roku, będą zabiegać, aby wzrosła ona zgodnie z propozycją rządu, ponieważ taka podwyżka wynika z ustawy. Konfederacja Lewiatan będzie jednak przekonywała partnerów społecznych do zmiany w przyszłości sposobu ustalania minimalnego wynagrodzenia.
Negocjacje rozpoczynają się w zespole budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych RDS i obejmą również wynagrodzenia w sferze budżetowej. Rząd zaproponował, aby najniższa płaca w 2024 roku wzrosła od 1 stycznia do 4242 zł i od 1 lipca do 4300 zł.
– To kolejny dynamiczny wzrost wynagrodzenia minimalnego, z którym większość gospodarki sobie pewnie poradzi, ale problem będą miały mikrofirmy, zwłaszcza w usługach oraz przedsiębiorstwa działające w regionach słabszych gospodarczo. Jego skutki mogą również odczuć branże, które dotknęło spowolnienie gospodarcze, np. turystykę czy gastronomię. Wysoka podwyżka może przełożyć się na spadek zatrudnienia w tych sektorach, albo nawet powiększenie szarej strefy – podkreśla prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, przewodniczący zespołu budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych RDS.
Rządowa propozycja podwyżki płacy minimalnej jest bliska tej, która wynika z ustawy, dlatego przestrzeni do zmniejszenia skali tego wzrostu po prostu nie ma. Przedsiębiorcy zabiegać będą zatem o utrzymanie wysokości podwyżki zaproponowanej przez rząd. Tym bardziej, że wysoka inflacja w latach 2022 – 2024 częściowo uzasadnia wzrost w takim tempie.
– Będziemy apelować do związkowców o zaakceptowanie, w obecnym stanie prawnym, propozycji rządu. Ale jednocześnie chcemy rozmawiać o nowych kryteriach i mechanizmach wzrostu minimalnego wynagrodzenia. Oczywiście trzeba pamiętać o negatywnych skutkach tak dynamicznego podwyższania najniższego wynagrodzenia – wzroście kosztów pracy, zwłaszcza tych pozapłacowych związanych ze składkami na ZUS i składką zdrowotną. Firmy, zgłaszają też zjawisko coraz większego spłaszczenia płac i presję na podwyżki wynagrodzeń – dodaje Jacek Męcina.
Nominalny wzrost przeciętnego wynagrodzenia brutto w gospodarce w 2024 roku przewidziany jest na 9,7%. To bardzo dużo zważywszy na spadek dynamiki wzrostu gospodarczego (optymistyczne przewidywania 3%) i kłopoty niektórych branż. To może przełożyć się na konieczność restrukturyzacji zatrudnienia, zwłaszcza na koniec 2023 roku. Na razie rynek pracy jest w bardzo dobrej kondycji. Bezrobocie w maju spadło do 5,1%. Czy to znaczy, że na koniec roku może utrzymać się na tym samym poziomie, co dawałoby Polsce czołowe miejsce w UE? To możliwy scenariusz, ale niestety niepewny. Widoczne są przecież kłopoty w budownictwie i w niektórych branżach.
– Na tle wysokiej dynamiki wzrostu płacy minimalnej w 2024 roku problemem pozostają wynagrodzenia w budżetówce (propozycja wzrostu 6,6%), gdzie od kilku lat płace realnie spadają, co może się odbić negatywnie na jakości usług publicznych i odchodzeniu z zawodu nauczycieli, akademików, administracji. A to będzie problem tak dla obywateli jak i przedsiębiorców. Skoro rząd proponuje wysoką podwyżkę płacy minimalnej może da się przekonać, żeby pensje w sferze budżetowej podwyższyć o 20% – mówi Jacek Męcina.