Polska weszła w fazę rozwoju, w której nie bezrobocie, ale brak pracowników staje się strategicznym problemem gospodarki. Ograniczona podaż pracy jest wyzwaniem zarówno dla polityki rodzinnej i demograficznej, jak też bieżącym, związanym z migracjami zarobkowymi do Polski, polityką zatrudnienia i rynku pracy. Płace w 2024 roku będą rosły szybko – uważa prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
Rynek pracy wciąż odczuwał będzie deficyt pracowników, a perspektywy demograficzne wskazują, że wchodzimy w etap szybko kurczących się zasobów pracy i jednoczesnego starzenia się pracowników. Oznacza to, że polityka zatrudnienia musi poszukiwać nowych sposobów zachęcania do pozostania na rynku pracy osób starszych, a równocześnie zachęcania do pracy osób biernych zawodowo tj. kobiet, osób niepełnosprawnych i starszych, przy niskim 5%, bliskim frykcyjnemu, poziomie bezrobocia. Pewne zasoby są nadal dostępne w województwach o wyższej stopie bezrobocia (warmińsko – mazurskie, podkarpackie, podlaskie), jednak w regionach przemysłowych jak dolnośląskie, wielkopolskie, czy mazowieckie i śląskie odczuwany jest bardzo silnie brak pracowników.
Potrzeba 2,5 mln pracowników cudzoziemskich
Aktualne jest wciąż znalezienie rozwiązań, które zwiększą dzietność i zachęcą dla łączenia obowiązków rodzinnych z zawodowymi. Jednak dziś, aby gospodarka w perspektywie 2024 i kolejnych lat była w stanie nadążać nad potrzebami produkcyjnymi i dynamicznym rozwojem usług, musimy aktywizować Polaków i zapewnić stały dopływ pracowników z zagranicy. Analitycy wskazują, że gospodarka rocznie potrzebuje ok. 2,5 mln pracowników cudzoziemskich, a zapotrzebowanie to będzie wzrastać wraz z procesami demograficznego starzenia się. Usprawnienie pozyskiwania migrantów potrzebnych dla rynku pracy jest wciąż jednym z warunków rozwoju i pozyskiwania inwestycji, ma też coraz większe znacznie dla poprawy sytuacji naszego systemu emerytalnego. Póki procesy transformacji technologicznej są wciąż ograniczone, strategia pozyskiwania zasobów pracy jest wciąż priorytetem polityki zatrudniania.
Dobre perspektywy dla gospodarki
– Perspektywy gospodarcze Polski w następnych latach powinny się poprawiać. Po pierwsze, ze względu na lepszą koniunkturę na rynkach światowych i przesłanki ożywienia w strefie euro, licząc na to, że gospodarka niemiecka upora się z trudnościami. Po drugie, ze względu na perspektywy napływu do Polski środków unijnych, wreszcie korektach polityki gospodarczej, które sprzyjać będą wzrostowi inwestycji krajowych i napływu inwestycji zagranicznych. Lepiej też wyglądają szanse ograniczania inflacji, która powinna na koniec roku zmniejszyć się do ok. 4%, przy średniorocznym poziomie ponad 6%, a w perspektywie kolejnych lat jest nadzieja, że zbliżać się będzie do celu inflacyjnego. Niestety duża dynamika wzrostu płacy minimalnej w 2024 roku tj. ok. 18% wpływać będzie na wzrost płac w całej gospodarce. Musimy się też liczyć z bardzo niekorzystnym zjawiskiem poszerzania się szarej strefy. Jednak zmniejszanie się presji inflacyjnej uzasadniałoby oczekiwanie ograniczania presji płacowej w kolejnych latach. Niestety, uważam, że mimo spadku presji inflacyjnej w 2024 roku, inne czynniki powodować będą utrzymywanie się nacisku na wzrost płac – mówi prof. Jacek Męcina.
Prospołeczne ustawodawstwo UE
Ostatnie zmiany polityczne w Polsce wiązały się z deklaracją utrzymania wielu prospołecznych rozwiązań, a dodatkowo mocno sprzyja im ustawodawstwo Unii Europejskiej. Warto przywołać ostatnie regulacje w zakresie pracy zdalnej, łączenia obowiązków rodzinnych z zawodowymi, ale i decyzje związane z prawie 20% dynamiką wzrostu płacy minimalnej. Ponadto kolejne regulacje dotyczyć będą wzmocnienia rokowań zbiorowych i układów zbiorowych pracy, być może zmian w ustawie o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, wdrożenia dyrektywy o równości i jawności płac, wreszcie nowych regulacji w zakresie pracy platformowej.
– Te zmiany mogą sprzyjać oczekiwaniom płacowym pracowników, co skłaniać będzie związki zawodowe do śmiałego formułowania postulatów płacowych. Obawiam się też, że zarówno NSZZ Solidarność, jak i OPZZ nie zrezygnują z postulatu gonienia poziomu płac z zachodu Europy i nie zważając na szansę uporania się z inflacją i odbudowy inwestycji w gospodarce forsować będą nawet dwucyfrowe wzrosty wynagrodzeń – podkreśla prof. Jacek Męcina.
Firmy narzekają na brak rąk do pracy
Trudna sytuacja przedsiębiorców wiąże się z tym, że niezmiennie rynek pracy odczuwał będzie duży deficyt pracowników, zwłaszcza w zakresie specjalistów. Biznes będzie musiał podwyższać wynagrodzenia, tak w przemyśle, jak i w usługach. Zapowiadana i oczekiwana decyzja nowego rządu w sprawie podwyżek dla nauczycieli i budżetówki to dobry sygnał dla usług publicznych. Jednak te decyzje sprzyjać będą utrzymaniu wysokiej dynamiki wzrostu wynagrodzeń i można się spodziewać, że w 2024 roku ta dynamika wyniesie 9-11%.
– Niestety, w negocjacjach płacowych pojawiać się będą z jednej strony postulaty podwyżek, związane z wysoką inflacją, z drugiej dążeniem do promowania rozwiązań pro stażowych, co w dłuższej perspektywie osłabić może konkurencyjność firm. Jednak pod warunkiem poprawy klimatu dla przedsiębiorczości i inwestycji, rok 2024 może okazać się dobrym dla rynku pracy – dodaje prof. Jacek Męcina.