Rząd przyjął w środę projekt ustawy budżetowej na 2025 r. Deficyt budżetu w przyszłym roku ma wynieść 289 mld zł, wzrost PKB (w ujęciu realnym) – 3,9% r/r, a średnioroczna inflacja – 5 %. Konfederacja Lewiatan uważa, że założenia przyszłorocznego budżetu – choć mocno optymistyczne – są oparte na realnych wskaźnikach.
Komentarz Mariusza Zielonki, eksperta ekonomicznego Lewiatana
Już od jesiennych wyborów parlamentarnych Konfederacja Lewiatan podkreślała, że największym wyzwaniem dla nowego rządu będzie budżet – odziedziczony po poprzednikach i uchwalony w praktycznie niezmienionym kształcie (ze względu na brak czasu). Nie dość, że tegoroczny budżet prawdopodobnie nie zostanie znowelizowany, to założenia nowego są mocno optymistyczne.
Same założenia makroekonomiczne do ustawy budżetowej w naszej ocenie są realne – to pewna nowość po poprzednich rządach, kiedy to prognozy PKB, inflacji, wzrostu wynagrodzeń można było nazwać życzeniowymi. Zmiana przez rząd założeń po ich opublikowaniu rodzi wątpliwość co do samych dochodów. Podwyższanie prognozy inflacji z 4,1% na 5% ma po prostu uzasadniać wyższe dochody z VAT. Innymi słowy, może się okazać, że rząd chce jednak sztucznie zmniejszyć deficyt.
W budżecie 2025 zwraca uwagę obronność, która staje się „nowym covidem”. Rząd PiS wykorzystywał pandemię do uzasadniania wydatków, które w czasach kryzysu ciężko było kwestionować. To samo zaczyna się dziać z obronnością, gdzie wydatki rosną bardzo szybko i – choć ten element nie podlega dyskusji co do słuszności – trudno powiedzieć, że są to wydatki transparentne.
Minister Finansów wraz z całym rządem ma jednak dużo poważniejsze wyzwanie – szczególnie w kontekście przyszłorocznych wyborów prezydenckich – uruchomioną procedurę nadmiernego deficytu. Termin wynegocjowany z Komisją Europejską na przedstawienie naszego planu dojścia do redukcji deficytu upływa 15 października. W czerwcu otrzymaliśmy z KE zakładaną ścieżkę dojścia do redukcji zadłużenia, gdzie KE rekomenduje zmniejszenie wydatków socjalnych. To poniekąd cios w politykę rządu, która w tym zakresie częściowo jest kontynuacją polityki PiS. Wciąż nie jest znany czas, w jakim mamy dojść do granicy 3% deficytu. W rozmowach pojawiają się dwa terminy: 4 lub 7 lat.
Rząd obecnie ma coraz większe „zapędy podatkowe” – akcyza na tytoń, podatek od nieruchomości, czy wzmożone kontrole skarbowe. W kontekście polityki socjalnej już dwa lata temu postulowaliśmy konieczność zmian w ówczesnym programie 500+ mających na celu aktywizację zawodową kobiet i zapewniających dodatkowe wpływy do budżetu (uzależnienie świadczenia od aktywności rodziców na rynku pracy i ograniczeniem dostępu „od góry” – duża część świadczenia jest pobierana przez osoby jego niepotrzebujące). Napięta sytuacja budżetowa stawia również pod dużym znakiem zapytania możliwość realizacji obietnic wyborczych, nawet w perspektywie całej kadencji Sejmu.
Więcej komentarzy ekonomicznych w serwisie społecznościowym X, na profilu naszego eksperta Mariusza Zielonki, https://x.com/MariuszZielon11