Wprowadzane w ostatniej chwili znaczące zmiany w ustawie wiatrakowej, niepoparte uzasadnieniem ani oceną skutków, udaremnią odblokowanie rozwoju nowych źródeł zielonej energii w kolejnych latach -– uważa Konfederacja Lewiatan.
Prace nad ustawą, która odblokuje rozwój nowych projektów wiatrowych, trwają prawie trzy lata i obejmowały szerokie konsultacje publiczne. Dodana na końcowym etapie prac w komisji sejmowej zmiana polegająca na zwiększeniu minimalnej odległości wiatraka od budynków mieszkalnych z 500 m na 700 m, wyraźnie zaskakująca nawet dla kierownictwa Ministerstwa Klimatu i Środowiska, znacząco ogranicza potencjał budowy nowych elektrowni wiatrowych i to z kilku powodów.
Przede wszystkim zmniejszy ona liczbę potencjalnych lokalizacji dla elektrowni wiatrowych, a więc i ograniczy ilość możliwej do pozyskania zielonej energii. Zmiana uniemożliwi też realizację inwestycji, które mogłyby zostać wykonane najszybciej, czyli w gminach posiadających już dokumenty planistyczne przewidujące możliwość budowy wiatraków w odległości 500 metrów od zabudowań. Trzecią przeszkodą będzie wreszcie mniejsza opłacalność – przy zmniejszeniu potencjału wytwórczego, wiele projektów, szczególnie mniejszych, może nie udźwignąć niezbędnych kosztów przyłączenia do sieci.
– Zarówno procedura planistyczna jak i środowiskowa przewidywana w nowelizacji ustawy zapewniają silny głos społecznościom lokalnym. Sygnalizowane w ostatnich dniach propozycje organizowania dodatkowych referendów, nakładałyby w odniesieniu do lądowej energetyki wiatrowej specjalne wymagania, jakich nie ma w przypadku inwestycji nieporównanie bardziej uciążliwych dla środowiska i społeczności lokalnych – mówi Jan Ruszkowski, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Jeśli lokalna społeczność w starannym procesie planistycznym dopuszcza odległość minimalną 500 m lub jakąkolwiek większą, to dodatkowe referendum byłoby nie tylko kosztownym, ale przede wszystkim zbędnym ciężarem organizacyjnym. Byłoby też próbą kwestionowania wcześniejszej decyzji i uczynienia z niej areny lokalnych walk politycznych, służących jedynie zaognieniu dyskusji publicznych nt. rozwoju lokalnego, nie tylko w zakresie OZE.
– Jesteśmy na ostatniej prostej przed przynajmniej częściowym odblokowaniem lądowej energetyki wiatrowej. Jej rozwój, poza kwestiami bezpieczeństwa energetycznego, jest niezbędny również do przyśpieszenia polskiej transformacji energetycznej i niesie równie liczne, co jaskrawe korzyści dla całej gospodarki i społeczeństwa. Wynik dyskusji nad kolejnymi barierami, zgłaszanymi na ostatniej prostej, przesądzi, czy wiatraki na lądzie będą mogły wreszcie dostarczyć Polsce dodatkowe kilkadziesiąt zielonych gigawatów – dodaje Jan Ruszkowski.
Przedsiębiorcy zrzeszeni w Konfederacji Lewiatan wielokrotnie zwracali uwagę, że na rozwoju odnawialnych źródeł energii wygrywają wszyscy, w tym społeczności lokalne oraz odbiorcy poszukujący energii w rozsądnej cenie. Obecny kryzys na rynkach energetycznych pokazuje, że drogą ku stabilności systemu energetycznego oraz wzmocnienia suwerenności Polski są dające niezależność energetyczną odnawialne źródła energii.
– Ogłoszony niedawno w Davos Plan Przemysłowy Zielonego Ładu (The Green Deal Industrial Plan) wskazuje bardzo wyraźny kierunek – współczesna, zielona, europejska gospodarka musi się opierać przede wszystkim na przewidywalnym i uproszczonym otoczeniu regulacyjnym. Poprawki zgłaszane do ustawy wiatrakowej idą dokładnie w przeciwnym kierunku – wskazuje Jan Ruszkowski