- Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) sprzeciwia się dalszemu procedowaniu projektu ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy. W obecnym kształcie grozi on pogwałceniem zasad swobody prowadzenia działalności gospodarczej i swobody zawierania umów.
- Naszym zdaniem nadanie inspektorom pracy kompetencji jednostronnego przekształcania umów cywilnoprawnych w stosunki pracy niesie ze sobą ryzyko arbitralności, kompletnie ignorując przy tym wolę stron.
- Nasz sprzeciw budzą także natychmiastowy skutek decyzji inspektorów oraz zaledwie 7-dniowy termin na odwoływanie się od nich. Konsekwencje prawne powinny być wstrzymane do momentu rozpoznania odwołania przez sąd.
- Proponowane przepisy budzą niepokój w kontekście już dziś trwających 3-4 lata postępowań przed sądami pracy oraz niedofinansowania i przeciążenia PIP. Przyjęcie dyskutowanego aktu prawnego tylko spowolni działania tych organów.
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) krytycznie odnosi się do przedstawionego 1 września b.r. projektu ustawy o zmianie ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy oraz niektórych innych ustaw (UD283). Choć wyrażamy przekonanie, że reforma instytucji jest konieczna, to przedłożone w tym celu przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej narzędzia uznajemy za nadmiarowe i budzące zastrzeżenia w kontekście tak prawa konstytucyjnego, jak i stabilności obrotu gospodarczego. Poniżej wskazujemy konkretne elementy regulacji, nad którymi naszym zdaniem ustawodawca powinien się niezwłocznie pochylić i wprowadzić niezbędne korekty.
Przede wszystkim, w pełni popieramy protesty wobec propozycji rozszerzenia art. 11 ustawy o punkt 7a, który przyznaje inspektorom pracy możliwość jednostronnego przekształcania umów cywilnoprawnych w stosunki pracy. Tak szeroka kompetencja, przyznana bez określenia precyzyjnych kryteriów jej stosowania, niesie ze sobą ryzyko arbitralności decyzji. Ponadto, w naszej ocenie w poważny sposób narusza ona konstytucyjną zasadę swobody prowadzenia działalności gospodarczej oraz wynikającą z kodeksu cywilnego zasadę swobody zawierania umów.
Zgodnie z danymi GUS, w grudniu 2024 r. pracę na podstawie umów zlecenia i pokrewnych wykonywało w Polsce ponad 2,4 mln osób. [1] Ten rodzaj zatrudnienia był najbardziej rozpowszechniony w takich branżach jak IT, HoReCa (hotelarstwo i gastronomia), transport i logistyka, opieka zdrowotna i pomoc społeczna oraz budownictwo. Podobny stan rzeczy utrzymuje się z różnych powodów – część z wymienionych segmentów charakteryzuje np. zmienność popytu i potrzeba reagowania na szybko zmieniające się warunki rynkowe. Wiodącą przyczyną wydaje się jednak elastyczność, czynnik określany jako najistotniejszy przez aż 68% przedstawicieli pokolenia Z, czyli osób urodzonych po 1995 r. Według wydanego jesienią 2024 r. raportu Hays Poland i Fundacji OFF school „Gen Boost. Młodzi na rynku pracy”, pracownicy poniżej 30 r. ż. rozumieją elastyczność w dużej mierze jako możliwość pracy na część etatu oraz wyboru godzin, w jakich chcą wykonywać zawodowe obowiązki. [2]
Biorąc to wszystko pod uwagę, można nabrać uzasadnionych wątpliwości, czy nowe przepisy nie pójdą wbrew oczekiwaniom społecznym. Umowy cywilnoprawne czy samozatrudnienie najczęściej są bowiem nie narzuconymi przez pracodawcę, lecz preferowanymi przez obie strony formami zatrudnienia. Zupełnie nie rozumiemy więc, dlaczego prawodawca dąży do pominięcia woli samych zainteresowanych i narzucenia im etatu jako jedynej dostępnej opcji, co może ostatecznie doprowadzić do odpływu specjalistów i rozwoju szarej strefy. Jak pokazała publikacja Eurofound z 2017 r., dla aż 59% samozatrudnionych w UE praca na własny rachunek była wyłącznie efektem osobistego wyboru, a nie braku alternatyw. W przypadku Polski ten odsetek wyniósł 43%. [3] Warto w tym kontekście odnotować, że konsultowany projekt zupełnie pomija sytuację jednoosobowego przedsiębiorcy.
W dalszej kolejności pragniemy zwrócić uwagę na zmiany w artykule 34, w tym zwłaszcza dodanie do niego ustępów 2d i 5b, które dotyczą kolejno natychmiastowych skutków decyzji danego inspektora pracy oraz możliwości odwołania się od niej przez pracodawcę w ciągu 7 dni. Uwzględniając fakt, że standardowy termin odwołania się od decyzji administracyjnej wynosi 14 dni, a w przypadku postanowień ZUS nawet 30 dni, postrzegamy ten drugi zapis wręcz jako naruszenie prawa do sądu. To w naszej opinii okres absolutnie niewystarczający, by przedsięwziąć tak podstawowe działania jak zgromadzenie pełnej dokumentacji czy skonsultowanie sprawy z prawnikiem lub doradcą podatkowym. Dlatego postulujemy wydłużenie wspomnianego terminu z tygodnia do miesiąca.
Równocześnie jednoznacznie opowiadamy się przeciwko natychmiastowemu wykonaniu decyzji inspektora o przekształceniu umowy. Uważamy, że powiązane z nią konsekwencje – w tym te związane ze składkami, urlopami i odprawami – powinny być wstrzymane przynajmniej do momentu rozpatrzenia przez sąd odwołania. Otwartą pozostaje również kwestia obowiązku korekt wstecznych w VAT, CIT i PIT oraz odpowiedzialności za zaległe składki ZUS. Tym bardziej, że opiniowana regulacja nie przewiduje mechanizmów działania w sytuacji, w której postanowienie Państwowej Inspekcji Pracy zostałoby uchylone. Według ZPP powyższe uwarunkowania budują niepewność systemową. W związku z tym niejasności powinny zostać wyjaśnione, a prawo do dochodzenia roszczeń przed sądem pracy zagwarantowane.
Dodatkowo, projektowana reforma budzi nasz sprzeciw także w odniesieniu do przewlekłości postępowań sądowych oraz przeciążenia Państwowej Inspekcji Pracy. Wskazane wyżej dylematy składkowe okazują się tym istotniejsze, że sądy pracy rozpatrują sprawy dotyczące ustalenia stosunku pracy średnio przez 3-4 lata. W momencie, gdy przyjdzie im też rozpoznawać odwołania od decyzji PIP, ten czas z dużym prawdopodobieństwem tylko się wydłuży. Analogicznie, nałożenie nowych zadań na chronicznie niedoinwestowaną i ciepiącą na braki kadrowe inspekcję pracy może spowolnić działanie instytucji i obniżyć jakość nadzoru.
Zważywszy wyżej zarysowane wątki, ZPP wyraża pogląd, że rozstrzyganie stosunku prawnego łączącego strony powinno pozostać w gestii sądów. Przedłożone zmiany wydają nam się nieuzasadnione również w obliczu dołączonej do projektu dalece niezadowalającej oceny skutków regulacji. Naszym zdaniem w dokumencie brakuje analizy wpływu ograniczenia elastycznych form zatrudnienia na rynek pracy oraz potencjalnych reperkusji zastosowania tego rozwiązania, takich jak ryzyko wzrostu sporów i pogłębienie niepewności prawnej. Tymczasem ten ostatni skutek może w warunkach zaostrzającej się globalnej konkurencji o kapitał negatywnie oddziaływać na wizerunek Polski jako stabilnej lokalizacji dla inwestycji.
Reasumując, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców wzywa Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej do gruntownej korekty projektu ustawy o zmianie ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy, który w naszej ocenie w nieproporcjonalny sposób ingeruje w relację pracodawca-pracownik, grożąc ograniczeniem elastycznych form zatrudnienia. Jego uchwalenie niesie bowiem ze sobą ryzyko chaosu prawnego i dodatkowych obciążeń dla przedsiębiorców, także tych dopiero planujących swoje inwestycje na terenie Polski.